Jutro pogrzeb Magdy Szozdy, to jakieś dziwne ona była tak blisko a zarazem daleko
moje szczęścia
ważka
środa, 22 listopada 2017
czwartek, 20 października 2016
NOSTALGIA ładnie to się nazywa, prawda?????????????????????
Wracają stare zmory, znów mogę ryczeć na zarobek, będę bogata. Wszystko jest nie tak. Jest mi źle a nawet niedobrze - dosłownie i w przenośni. Stale droczę się z Panem Bogiem, że wiem jakie ma wobec mnie zamiary a przecież dobrze wiem, że to nie możliwe, żebym wiedziała. On i tak zrobi to co już dawno zaplanował.
I po co to wszystko????????????
Dzisiaj też Bozia zrobiła mi psikusa, ja tu właśnie rozczulam się nad własnym losem, zła, nieszczęśliwa i bezlitośnie porzucona psom na pożarcie, zaczynam ryczeć nad swym losem, pogoda mi w tym pomaga jak może - a tu smyk, smyk koniki uciekły i trzeba natychmiast wziąć się w garść i biegiem łapać co kto może, no i koniec z moją filozofią, a potem śniadanie dla pięciu osób no i dalej jak co dzień.
Fajnie, ale nastrój nie bardzo mi się naprawił, nadal ubolewam nad losem, a wcale nie chcę.
Chciałabym trochę pobyć sama (we dwoje) no najwyżej Jurek, bo on już należy do tego domu jak niezbędna cegła w murze, musi być i koniec, ja cholernie się przyzwyczajam i potem już nie lubię oddawać.
Pocieszam się tym, że w niedzielę po południu będziemy już bez gości tylko żeby nie dopadła mnie wtedy jeszcze większa nostalgia - o jak ładnie mi się nazwało mój nastrój - NOSTALGIA.
na razie idę do życia, myć naczynia.
Wracają stare zmory, znów mogę ryczeć na zarobek, będę bogata. Wszystko jest nie tak. Jest mi źle a nawet niedobrze - dosłownie i w przenośni. Stale droczę się z Panem Bogiem, że wiem jakie ma wobec mnie zamiary a przecież dobrze wiem, że to nie możliwe, żebym wiedziała. On i tak zrobi to co już dawno zaplanował.
I po co to wszystko????????????
Dzisiaj też Bozia zrobiła mi psikusa, ja tu właśnie rozczulam się nad własnym losem, zła, nieszczęśliwa i bezlitośnie porzucona psom na pożarcie, zaczynam ryczeć nad swym losem, pogoda mi w tym pomaga jak może - a tu smyk, smyk koniki uciekły i trzeba natychmiast wziąć się w garść i biegiem łapać co kto może, no i koniec z moją filozofią, a potem śniadanie dla pięciu osób no i dalej jak co dzień.
Fajnie, ale nastrój nie bardzo mi się naprawił, nadal ubolewam nad losem, a wcale nie chcę.
Chciałabym trochę pobyć sama (we dwoje) no najwyżej Jurek, bo on już należy do tego domu jak niezbędna cegła w murze, musi być i koniec, ja cholernie się przyzwyczajam i potem już nie lubię oddawać.
Pocieszam się tym, że w niedzielę po południu będziemy już bez gości tylko żeby nie dopadła mnie wtedy jeszcze większa nostalgia - o jak ładnie mi się nazwało mój nastrój - NOSTALGIA.
na razie idę do życia, myć naczynia.
Subskrybuj:
Posty (Atom)