Przegrane życie???????????????????
Już nie ma co się łudzić, czas minął, teraz z górki, czego nie zrobiłam już nie zrobię, należy się z tym pogodzić i spokojnie godnie poczekać na swoją kolej. Nie znaczy to, że bezczynnie z założonymi rękoma ale też nie miotając się jak podduszona ryba i próbując nadrobić całe zaległości, szargając sobie i innym zdrowie i resztę godności.
Dlaczego ja nie mogę spokojnie skończyć, dlaczego stawia mi się ciągle nowe zadania, ja już nie mam siły, chcę spokoju, ciszy, trochę słońca, ciepełka. Dobrze byłoby mi skromnie ale przy kochanej osobie, już bez ciągłego stresu, który towarzyszył mi przez całe małżeństwo.
jestem zmęczona, dlaczego nikt tego nie widzi, dlaczego ON tego nie widzi, przecież nie mogę dopuścić do siebie myśli, że jest takim egoistą, który robi to świadomie, widz ale go to nie obchodzi, zaślepia go własna ambicja fałszywa ambicja?, bawi się życiem? cudzym życiem?.
Kim jestem dla niego?????????
Czy nie ma dla niego nic świętego poza samym sobą???
Boli mnie serce, dosłownie i w przenośni. boli mnie wszystko czasem czuję się jak wrak, nawet nie chce mi się myśleć, czy ja go jeszcze kocham, nie mam już siły na "samotną", beznadziejną, zwariowaną i nie uzasadnioną miłość, na miłość bez echa ..............Walka z wiatrakami, ale na to już jestem za stara.
Właściwie co ja się tak dziwię, z tego życiowego tortu udał mi się tylko spód bo dalej było tylko pod górkę, chociaż nie powiem, od czasu do czasu oblizywałam paluchy z kremu no i cały czas miałam wrażenie, że to się nazywa szczęście.
Miałam to co pokochałam, pomimo, że był to "zakazany owoc" - zerwałam go (i teraz płacę), po drugi "owoc", wbrew przeznaczeniu tez sięgnęłam i po co? Czy było im dobrze, czy są tego świadomi?, a ile przy tym narobiłam błędów, że tak dziwnie pospadały te owoce zanim dojrzały.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz